Zdjęcie tygodnia – Kąpiel w Gangesie
Maj 2010. Varanasi, Indie. Nie było w całej naszej podróży miejsca, które byłoby bardziej fascynujące i bardziej fotogeniczne niż Varanasi w Indiach. Tylu kolorów, zapachów (także tych mniej przyjemnych), tylu ciekawych ludzi, tylu niesamowitych rytuałów, tyle magii nie widziłam nigdzie indziej. To trzeba zobaczyć, żeby zrozumieć. Więcej fotek z Varanasi jest...
Nie na temat…
Zapraszam na Peron4 na moje fotki z Varanasi w Indiach...
Indie północne – informacje praktyczne
Informacje zebrane na trasie Varanasi-Agra-Jaipur-Pushkar-Bundi-Udaipur-Jodhpur-Jaisalmer-Amritsar-Dharamsala-Manali-Srinagar-Ladakh-Manali-Chandigar-Haridwar-Delhi Wiza Niezbędna. Nie ma możliwości jej uzyskania na granicy czy lotnisku. Koniecznie trzeba o nią wystąpić wcześniej. My ubiegaliśmy się o wizę w indyjskiej placówce dyplomatycznej w Kathmandu, co wszystkim szczerze odradzamy. Zabiera to jakieś 2 tygodnie i wymaga trzech...
A na deser Delhi
Wyszło na to, że ostatnie pięć dni w Indiach mieliśmy spędzić w Delhi. To zdecydowanie za długo na taki moloch jak indyjska stolica, ale ani nie miliśmy pomysłu gdzie by tu indziej pojechać, ani nam się za bardzo nie chciało wysilać. Więc wylądowaliśmy na Paharganj, czyli na delhijskiej dzielnicy backpackerskiej. Nie będę pisać, że to lokalny odpowiednik Kao San Road w Bangkoku, bo to by była obraza w stosunku do Kao San Road. Nie...
O tym jak podróż nauczyła nas cierpliwości, a Haridwar chwilowo nas jej pozbawił
Wiecie jak się to mówi, że podróże kształcą. Że niby tyle można się nauczyć jeżdżąc po świecie. Ludzie piszą na swoich blogach, że nauczyli się zarządzania budżetem, organizacji, odpowiedzialności i innych bajerów w tym klimacie. Coś w tym jest, ale dużo zależy chyba od tego jaką się miało pozycję wyjściową. W sensie, ile się umiało przed wyjazdem. Nie że jacyś z nas geniusze, ale my te rzeczy umieliśmy już wcześniej. Więc nigdy nie...
Chandigarh
O Chandigarh mówi się, że to najczystsze i najlepiej zaplanowane miasto w Indiach. Ci co byli w Indiach zrozumieją jak bardzo nas to zaintrygowało. Musieliśmy Chandigarh zobaczyć. Było już ciemno, kiedy dotarliśmy na miejsce i pierwsze wrażenia były bardzo pozytywne. Szerokie ulice, wielkie przestrzenie, rondo na każdym skrzyżowaniu, eleganckie sklepy i restauracje. Nowoczesne miasto, które nijak pasowało nam do tych Indii, które...
Do Manali przez Tso Moriri
Po niezbyt długich deliberacjach doszliśmy do wniosku, że jednak nie chce nam się iść na treking w Ladakhu. Grzech to być może straszny, ale nic na siłę. Robienie rzeczy wbrew sobie nigdy nam dobrze nie robiło, więc i tym razem odpuściliśmy sobie. W zamian wybraliśmy się nad jezioro Tso Moriri, 230km na południowy wschód od Leh, całkiem niedaleko granicy ze stanem Himachala Pradesh. Szukając ludzi, z którymi moglibyśmy pojechać nad...
Ośli żywot
Co się dzieje z osłem, który nie jest już nikomu potrzebny? W Indiach prawdopodobnie trafia na ulicę, gdzie walczy o przetrwanie jedząc śmieci i unikając agresywnych psów i nieuważnych kierowców. Krótko mówiąc życie porzuconego osła nie jest różowe. Na szczęście w Leh są ludzie, którym los porzuconych osłów nie jest obojętny. Ludzie ci stworzyli Schronisko dla Bezradnych Osłów. Na obecną chwilę mieszka w nim osiemnaście niezwykle...
W Thikse modlą się mnisi
Postanowiliśmy wybrać się do klasztoru w Thikse, niedaleko Leh, żeby zobaczyć poranną modlitwę mnichów. Nie łatwo było ustalić godzinę rozpoczęcia owej modlitwy. Trzy różne źródła podały nam trzy różne pory oscylujące pomiędzy 5.00 a 6.30. Oczywiście rano. Z racji braku pewnej informacji postanowiliśmy postawić na kompromisową 5.30. Autobusy tak wcześnie nie jeżdżą, a taksówka była droga, więc wynajęliśmy sobie na tę okazję motor....
Niezbyt udana wycieczka do Doliny Nubra
Dlaczego niezbyt udana? Chyba głównie dlatego, że to co do tej pory widzieliśmy w Ladakh zrobiło na nas wielkie wrażenie i tego samego spodziewaliśmy się po Dolinie Nubra. A było średnio ciekawie. Po pierwsze, nie dopisała nam pogoda. W Ladakh jest ponoć 300 dni słonecznych w roku. Pozostałe 65 niesłoneczne dni zazwyczaj przypadają na zimę. I trafiło się, że kilka z owych pochmurnych dni postanowiło nastąpić w czasie naszego pobytu w...
Tso Pangong
Tso po ladakijsku oznacza jezioro. Pangong to długie na 130km jezioro, którego większa część leży w Tybecie. My pojechaliśmy zobaczyć tą mniejszą część leżącą w Ladakh. Mieliśmy do przejechania jakieś 135km wąską, krętą drogą przez góry. Celem było jezioro, ale już sama droga była przepiękna. Najpierw przez dobre dwie i pół godziny wspinaliśmy się – to znaczy samochód się wspinał – mozolnie z 3500m npm, gdzie leży Leh, na 5360m npm,...
Festiwal w Hemis
Poszczęściło nam się. Doroczny festiwal w Hemis przypadł akurat w czasie naszego pobytu w Ladakh. Hamis to jeden z największych zakonów buddyjskich w Ladakh, a festiwal obchodzony jest z okazji urodzin Guru Padmasambhava, który uważany jest za poskromcę demonów i obrońcę lokalnej ludności. To największy festiwal w Ladakh, więc spodziewaliśmy się tłumów. I nie zawiedliśmy się w tej kwestii. Ruszyliśmy w drogę wczesnym rankiem, żeby się...
Długa droga do Leh
W Daramshali jednym z naszych codziennych rytuałów było sprawdzanie informacji o stanie drogi z Manali do Leh, stolicy prowincji Ladakh w północnych Indiach. Droga ta, będąca jedną z najwyżej położonych na świecie, przez większą część roku jest nieprzejezdna, bo kompletnie zasypana przez wielometrową warstwę śniegu. Każdego roku, zazwyczaj w połowie czerwca, droga otwiera się na jakieś 3 miesiące. Sprawdzaliśmy więc codziennie njusy o...
Daramshala
W Daramshala mieszka Dalai Lama. Od 51 lat. Gdy w 1959 roku, 9 lat po tym jak Chińczycy zajęli Tybet, dalsze przebywanie Dalai Lamy w Lhasa (stolica Tybetu) stało się zagrożone, duchowy przywódca Tybetańczyków przedostał się do Indii. Pewnie nie spodziewał się wtedy, że zostanie poza swoim krajem aż tak długo. Minęło 51 lat i nadal nic nie wskazuje, żeby powrót do Tybetu miał być możliwy. Wraz z Dalai Lamą do Daramshali, na...
Pod obserwacją
Wydawać by się mogło, że Indie to jedno z ostatnich miejsc, w którym osoba o europejskich rysach jest atrakcją, ale jeszcze nigdy nikt tak się na nas nie gapił jak w Indiach właśnie. Ani lata brytyjskich rządów, ani też miliony odwiedzający ten kraj każdego roku nie wystarczyło, żeby Indusi przyzwyczaili się do widoku „bladych twarzy”. I to nie jest dyskretne gapienie. To jest gapienie zupełnie otwarte i bezwstydne. Gdy z oddali...
Amritsar
Droga z Jaisalmer do Amritsar była długa i męcząca. Najpierw musieliśmy dojechać do Bikaner drogą wiodącą przez pustynię, więc w rezultacie na miejsce dojechaliśmy dokładnie pokryci piachem. W Bikaner udało nam się kupić ostatnie bilety na podróż do Amritsar, 520km na północ. Mieliśmy jechać wieczorem tego samego dnia. Nocna podróż to nie był szczyt naszych marzeń. Nie po tym jak już dosyć dobrze poznaliśmy zwyczaje drogowe lokalnych...
Porażka radżastańska
Jeśli nie dało się tego odczuć czytając ostatnie relacje, to oficjalnie oświadczamy, że pobyt w Radżastanie był najmniej udaną częścią naszej dotychczasowej podróży. Upał zepsuł całą przyjemność z bycia w tej niezwykle ciekawej części Indii. W Jodhpur byliśmy gorącem już niemożliwie zmęczeni, ale mimo to pojechaliśmy do Jaisalmer, z nadzieję, że wytrzymamy jeszcze trochę. I wytrzymaliśmy raptem dwie noce i niecałe dwa dni, z których...