Sajgon w Sajgonie
Szacuje się, że w Sajgonie – oficjalnie Ho Chi Minh City – jest jakieś 3.5 miliona motocykli różnej maści. Jeśli dodać do tego najbardziej hardcorowe zasady ruchu drogowego w Azji Południowo-Wschodniej (czytaj – brak zasad), to wychodzi z tego mieszkanka prawie wybuchowa. Przynajmniej z punktu widzenia kogoś, kto w Wietnamie jest dopiero od kilku dni. Miasto jest prawdziwie szalone jeśli chodzi o ruch drogowy. Pieszy zupełnie się nie liczy, nie ma żadnych praw. Każda próba przejścia na drugą stronę ulicy wywołuje lawinę klaksonów i gwarantuje przyspieszone bicie serca. Obserwacja skrzyżowań zapewnia zawrót głowy. Dzieje się.
30/05/2009
Wiesz co, zdziwisz sie, ale nie zgodze sie, ze tam staje serce podczas przechodzenia ulicy.
motorkow moze i w 3 i troche, ale ja jakos nie mialem problemu wlazic prosto pod kola. wszyscy mnie objezdzali i nikt nawet nie zatrabil. ani jednego wypadku nie widzialem, a wszyscy mi opowiadali o tych slynnych zderzeniach na skrzyzowaniach…
podobal mi sie ten sajgon. ale ruch w sajgonie jest jak na spokojnej wsi w porownaniu z teheranem w godzinach szczytu. zreszta kalkuta, bombaj i reszta indyjskich miast tez bily sajgon na leb, szyje. chyba stad moje doswiadczenie przechodzenia przez ulice hahah!
pozdr z dalat
tropiciel waszych sladow
17/06/2009
my podczas naszej podrozy po viet widzielismy kilka wypadkow skuterow, w tym jedna prawie katastrofe ekologiczna – wywrocila sie cysterna z paliwem, ktore splywalo prosto do rzeki tworzac kolorowa smuge na wodzie…
16/10/2011
a mi się nawet przechodzenie przez ulicę podobało, chciałbym tak w Polsce móc przechodzić