Muay Thai
Pech chciał, że w czasie naszego pobytu w Chiang Mai stadion, na którym odbywają się autentyczne walki boksu tajskiego był akurat zamknięty na kilkutygodniową przerwę. Jedyną opcją zobaczenia muay thai był show robiony typowo pod turystów. Nie było jednak tak źle. Walk było w programie osiem, z czego dwie ostatnie zapowiadano jako te najbardziej atrakcyjne – z zawodnikami tajskimi zmierzyć się mieli Irlandczyk oraz Amerykanin. Wcześniej jednak do zobaczenia było sześć innych walk. Walczyli mali chłopcy, walczyli dorośli mężczyźni, walczyły kobiety. I to właśnie walka kobiet była najbardziej zacięta, krew lała się z nosa, było ostro. Irlandczyk zrobił z siebie błazna, bo przed walką stroił miny i zachowywał się jak niezwyciężony, a już w pierwszej rundzie poprosił o przerwanie walki i poddał się walkowerem, bo nie był w stanie poradzić sobie z ciosami Taja. Amerykanin za to powalił Taja na łopatki w trzeciej rundzie i wygrał walkę.